Wszystkich nowych Czytelników proszę o komentowanie, a jeżeli nie mają na to ochoty, to przynajmniej kliknięcia odpowiedniego przycisku w ankiecie, znajdującej się w prawej kolumnie. Życzę miłego czytania :)
Siedząca na kwiecistej
kanapie staruszka rozejrzała się po gustownie urządzonym salonie. Było to niezwykłe
miejsce. Gospodyni uwielbiała często zmieniać wystrój, więc ilekroć starsza
pani gościła w tym domu dostrzegała
nowe, interesujące rzeczy. Dzisiaj był to ręcznej roboty gobelin,
przedstawiający wielką czwórkę założycieli Hogwartu, oraz wiekowy zegar z
wahadłem, stojący obok kominka.
Do pokoju weszła pani domu.
Postawiła na niskim, pozłacanym stoliczku tacę z herbatą i ciasteczkami. Z
cichym westchnienie usiadła obok kobiety i z czułością pogłaskała zaokrąglony
brzuch.
– Ciąża ci służy, moja droga
– oznajmiła staruszka, lustrując przyszłą mamę. – Można rzec, że promieniejesz.
Kobieta zaśmiała się i
sięgnęła po ciasteczko.
– Jestem po prostu
szczęśliwa.
Sędziwa kobieta wyciągnęła
dłoń i z czułością położyła ją na brzuchu ciężarnej. Nagle jej głowę zalał
potok słów i obrazów. Oczy zaszły jej mgłą, a otaczająca ją rzeczywistość
przestała mieć jakiekolwiek znaczenie. Liczyła się tylko przyszłość.
Gospodyni z rosnącym przerażeniem,
próbowała odsunąć się od gościa. Jednak powstrzymały ją słowa wydobywające się z
ust kobiety.
Oto dla ciemności urodzi się
dziecko przepełnione światłem…
Ono może dać moc temu, który
naznaczy drugiego równym sobie...
I pozbawić mocy tego, który
ją miał do pokonania drugiego…
Oto urodzi się dziecko,
które zabije ukochana ręka.
Staruszka zamrugała.
Pierwsze, co zobaczyła, to para przerażonych, wlepionych w nią czekoladowych
oczu.