niedziela, 29 maja 2016

Prolog



Wszystkich nowych Czytelników proszę o komentowanie, a jeżeli nie mają na to ochoty, to przynajmniej kliknięcia odpowiedniego przycisku w ankiecie, znajdującej się w prawej kolumnie. Życzę miłego czytania :)


Siedząca na kwiecistej kanapie staruszka rozejrzała się po gustownie urządzonym salonie. Było to niezwykłe miejsce. Gospodyni uwielbiała często zmieniać wystrój, więc ilekroć starsza pani gościła w  tym domu dostrzegała nowe, interesujące rzeczy. Dzisiaj był to ręcznej roboty gobelin, przedstawiający wielką czwórkę założycieli Hogwartu, oraz wiekowy zegar z wahadłem, stojący obok kominka.
Do pokoju weszła pani domu. Postawiła na niskim, pozłacanym stoliczku tacę z herbatą i ciasteczkami. Z cichym westchnienie usiadła obok kobiety i z czułością pogłaskała zaokrąglony brzuch.
Ciąża ci służy, moja droga – oznajmiła staruszka, lustrując przyszłą mamę. – Można rzec, że promieniejesz.
Kobieta zaśmiała się i sięgnęła po ciasteczko.
Jestem po prostu szczęśliwa.
Sędziwa kobieta wyciągnęła dłoń i z czułością położyła ją na brzuchu ciężarnej. Nagle jej głowę zalał potok słów i obrazów. Oczy zaszły jej mgłą, a otaczająca ją rzeczywistość przestała mieć jakiekolwiek znaczenie. Liczyła się tylko przyszłość.
Gospodyni z rosnącym przerażeniem, próbowała odsunąć się od gościa. Jednak powstrzymały ją słowa wydobywające się z ust kobiety.

Oto dla ciemności urodzi się dziecko przepełnione światłem…
Ono może dać moc temu, który naznaczy drugiego równym sobie...
I pozbawić mocy tego, który ją miał do pokonania drugiego…
Oto urodzi się dziecko, które zabije ukochana ręka.

Staruszka zamrugała. Pierwsze, co zobaczyła, to para przerażonych, wlepionych w nią czekoladowych oczu.